Oj dawno nie pisalem, ale to raczej dlatego, ze nasze zycie tutaj, teraz nie jest zbyt emocjonujace...ot gdzies sobie pojdziemy, cos zobaczymy, zrobimy pare zdjec - zadnych rewelacji:)
Wczoraj, na przyklad, wybralismy sie na WIELKA WYPRAWE - znalezlismy troche czasu, korzystajac z wolnej soboty, aby pojsc w gory. Weszlismy na Urpin - najbardziej znana gore w okolicy, ktora widac praktycznie z kazdej strony Banskiej. Teraz, siedzac na srodku starego miasta tez ja widze...gora ma zaledwie 500 m npm, nie stanowi jakiegos wyzwania dla kkondycji. Dianka oczywiscie narzekala ze juz nie moze isc dalej bo ja wszystko boli, ale jakos sobei dala rade i przeszla drugie tyle:) Bo poszlismy jeszcze dalej szlakiem niebieskim i dostalismy sie do hviedarenu, czyli po slowacku obserwaturium astronomicznego.
Pozniej juz tylkko zejscie w dol...po drodze troche atrakcji, bo a to drzewo ze znakiem trasy przewalilo sie na sciezke, a to w ogole trasa gdzies zniknela...a to przechodzimy przez "cmentarzysko drzew", czyli miejsce neidawnej wycinki (wyglada niesamowicie!)...a pozniej troche asfaltu i jestesmy w domu.
W taki wlasnie sposob, po okolo 3 godzinach zwiedzilismy niezly kawalek okolicy. jak na nasze standardy to byla wieeelka wyprawa :)
Mamy sporo zdjec, bo tam w gorach jesien jest piekna - wszystko jest brazowo-zolto-zlote, ale niestety internet tutaj nie pozwala na wgranie ich na serwer.